Uważaj na oszukańcze telefony lub maile. Nie daj się nabrać, zwróć uwagę kto naprawdę do Ciebie dzwoni. Tylko oszuści pytają o login czy hasło, proszą o zainstalowanie aplikacji lub o pełny numer karty, datę jej ważności czy o kod CVV2/CVC2. Trzeba uważać na popularny ostatnio sposób działania przestępców, którzy podszywają się pod znane instytucje finansowe.

Nowoczesne Zarządzanie Biznesem BIK

Mnożą się sposoby wyłudzania i nieuprawnionego wykorzystania skradzionych danych. Metod, jakimi posługują się złodzieje danych jest bardzo wiele. Do jednych z bardziej niebezpiecznych sposobów oszustów należą chwyty socjotechniczne. To, co je łączy, to element zaskoczenia oraz bazowanie na ludzkiej naiwności lub nieuwadze.

W ostatnim czasie eksperci BIK zaobserwowali zwiększoną aktywność telefoniczną oszustów podszywających się pod rozmaite instytucje zaufania publicznego w celu zebrania danych personalnych. Pojawiły się przypadki podawania się za pracowników BIK i nakłaniania rozmówców do ujawnienia danych osobowych pod pretekstem zweryfikowania informacji o rzekomo niedokończonym wniosku kredytowym lub próbie wyłudzenia kredytu. Na szczęście klienci bankowości są coraz bardziej  świadomi i nie ulegają oszustom.

Nie daj się zaskoczyć, weryfikuj

Dane osobowe i kontaktowe w rękach złodziei oznaczają dla nas wysokie ryzyko utraty pieniędzy. A dla złodziei szansę na zarobek. Dlatego oszuści stosują wyszukane metody socjotechniczne. Obecnie plagą stały się tzw. spoofing – metoda telefoniczna lub mailowa, polegająca na podszywaniu się pod prawdziwe organizacje (w tym banki czy BIK) oraz phishing. Złodzieje wykorzystują narzędzia umożliwiające wykonanie połączenia telefonicznego z wyświetleniem prawdziwego numeru wiarygodniej instytucji, np. znanego dostawcy usług lub banku.

Przestępca nawiązuje bliski i przekonujący kontakt z ofiarą, namawiając do podania danych, np. do wykonania przelewu lub dokonania transakcji kartowej. Wszystkie szczegóły są zmyślone: przestępcy podają fikcyjne uzasadnienie, fikcyjne kwoty zobowiązań, nieistniejące dane odbiorcy.

Rozmowy mogą trwać długo, przestępcy przełączają rozmowę do innych „konsultantów”, żeby stworzyć pozory prawdziwego kontaktu np. z bankiem. Rozmówca jest zmanipulowany, zaczyna wierzyć, że jego pieniądze są w niebezpieczeństwie. Często zdarza się, że jest nakłaniany do zainstalowania na swoim komputerze lub smartfonie aplikacji, która zwiększy bezpieczeństwo pieniędzy. W rzeczywistości ten program czy aplikacja umożliwi oszustom przejęcie kontroli nad telefonem lub komputerem ofiary.

- Zwracam uwagę na konieczność zachowania szczególnej ostrożności przez nas wszystkich. BIK nigdy nie wymaga podania wrażliwych informacji przez telefon. Wszelkie tego typu sytuacje należy zgłaszać do Centrum Obsługi Klientów BIK. Nowoczesna bankowość i coraz częstsze przenoszenie operacji związanych z wykorzystaniem naszych danych do internetu wymagają od nas czujności i świadomego korzystania z nowych możliwości. Praktycznie wszystkie zidentyfikowane przypadki ingerencji oszustów wynikają z niefrasobliwości i łatwowierności klientów. Jeżeli kogoś zaskakuje telefon z firmy, której nie zna, natychmiast powinien przerwać rozmowę i skontaktować się z biurem obsługi danej firmy na podstawie informacji z oficjalnej strony. Nie wdawajmy się w dyskusję z nieznajomymi – mówi Andrzej Karpiński, Szef Bezpieczeństwa Biura Informacji Kredytowej.

Ważne rady, jak nie dać się oszukać

Charakter wszystkich działań złodziei danych jest ten sam - mają one na celu uzyskanie korzyści finansowych.

  • Pielęgnuj dobre nawyki bezpieczeństwa danych - zwracaj uwagę, gdzie i komu je udostępniasz, rozważnie dokonuj transakcji płatniczych w sieci, dokładnie sprawdzaj adresy portali internetowych;
  • Nie oddzwaniaj na nieznany numer ani nie odpisuj anonimowym nadawcom. Jeśli masz wątpliwości co do wiarygodności osoby, która dzwoni – natychmiast rozłącz się, a następnie zadzwoń na oficjalną infolinię firmy, aby potwierdzić czy faktycznie jej pracownik kontaktował się z Tobą;
  • Pamiętaj, pracownik BIK, Związku Banków Polskich, Twojego banku NIGDY nie pyta się o login i hasło do logowania na Twoje konto w banku, nie prosi o pełny numer Twojej karty, jej daty ważności oraz kod CVV2/CVC2, ani nie namawia do zainstalowania aplikacji na Twoim komputerze lub smartfonie;
  • Nie potwierdzaj operacji, których sam nie zlecasz albo których do końca nie rozumiesz;
  • Nie daj się zwieść atrakcyjnym ofertom inwestycyjnym pod pozorem szybkiego zarobku (Komenda Główna Policji i FinCERT.pl – Bankowe Centrum Cyberbezpieczeństwa ZBP stale ostrzegają przed próbami oszustw przy inwestowaniu w kryptowaluty oraz na rynku Forex);
  • Nigdy nie wiadomo, kiedy i skąd nasze dane zostaną skradzione, dlatego miej włączone Alerty BIK – ostrzeżenia sms, które otrzymasz, gdy ktoś na Twoje dane zaciąga kredyt, pożyczkę, umowę z operatorem telekomunikacyjnym, dokonuje zakupów na raty.

Działaj ostrożnie i rozsądnie - Twoje zachowanie ma wpływ na bezpieczeństwo Twoich pieniędzy.

 

Biuro Informacji Kredytowej jest partnerem programu edukacyjnego Nowoczesne Zarządzanie Biznesem, w module „Zarządzanie ryzykiem finansowym w biznesie i życiu osobistym”.

 

Więcej: www.nzb.pl oraz www.facebook.com/NowoczesneZarzadzanieBiznesem

W całym kraju ruszył narodowy program szczepień przeciw COVID-19 ogłoszony przez Ministerstwo Zdrowia. To czas, w którym każdy Polak powinien zwrócić szczególną uwagę na bezpieczeństwo swoich danych osobowych. Takie dane jak imię i nazwisko oraz numer PESEL stanowią łakomy kąsek dla złodziei i pierwszy krok do wyłudzenia kredytu czy pożyczki. Jeśli staniesz się ofiarą wyłudzenia danych, możesz uzyskać bezpłatną pomoc w Biurze Informacji Kredytowej.

Uwaga na ujawniony PESEL – niebezpieczeństwo wyłudzenia

Zestaw informacji, składający się z imienia i nazwiska oraz numeru PESEL, to cenna informacja dla potencjalnych złodziei tożsamości. Cenne dane tożsamości znajdują się nie tylko na naszych dokumentach (paszporcie, dowodzie osobistym, prawie jazdy). Są one także w przestrzeni internetowej, w rejestrach, umowach czy dokumentach. O ile o bezpieczeństwo tych pierwszych, możemy dbać sami, tak na pozostałe źródła naszych danych, nie zawsze mamy wpływ. O problemach ze „szczelnością” miejsc przechowywania danych mówią często media, i z nich dowiadujemy się o zagrożeniu kradzieżą lub wyciekiem.

Lista osób do szczepienia – uwaga na kradzież danych

Wiele codziennych aktywności może potencjalnie dawać możliwość pozyskania naszych danych osobowych i wykorzystania ich w celu wyłudzenia kredytu. Są to choćby zakupy w sieci, załatwianie spraw urzędowych, szukanie pracy, czy pobyt na wakacjach.

Masowa akcja, do jakiej należy zaliczyć szczepienie przeciw SARS-CoV-2, także może rodzić zagrożenie bezpieczeństwa naszych danych. Jest to bowiem czas, w którym każdy znajdzie się w sytuacji konieczności potwierdzenia lub przekazania swoich danych tożsamości.

Powszechna akcja szczepień, połączona ze zbieraniem danych osób do zaszczepienia lub już zaszczepionych, wydaje się niestety świetną pożywką dla kampanii phishingowych.

- Prawdopodobnie pojawią się fałszywe e-maile, w których ktoś prosi nas o dane osobowe, rzekomo na potrzeby tworzenia list do szczepienia, podczas gdy tak naprawdę będzie zbierał dane osobowe np. do wyłudzeń finansowych. Zachowujmy zatem baczną uwagę, od kogo dostajemy korespondencję, z rozwagą podawajmy swoje dane, i nie klikajmy pochopnie w linki w wiadomościach e-mail – przestrzega Andrzej Karpiński, szef bezpieczeństwa BIK.

- Osobnym problemem jest zachowanie elementarnej cyberhigieny w zakresie faktycznego tworzenia, gromadzenia, przetwarzania i przesyłania list z osobami do zaszczepienia – takie listy także mogą potencjalnie stać się źródłem wycieku danych osobowych. Udostępniając swoje imię i nazwisko oraz numer PESEL, każdy z nas powinien zadać sobie pytanie, w jaki sposób dany podmiot zadba o nasze dane. Świadomość tego może zaważyć na bezpieczeństwie nas samych. Zwracam uwagę na konieczność zachowania szczególnej ostrożności dziś nas wszystkich, mając na względzie olbrzymią skalę przedsięwzięcia, jaką jest krajowa akcja szczepienia – dodaje Karpiński.

Jeśli nie mamy pewności odnośnie zabezpieczeń danej instytucji

Nasze dane w Internecie, w rejestrach publicznych, na dowodzie osobistym, mogą stać się łupem przestępcy. Gdy trafią w ręce oszustów, mogą posłużyć do zaciągnięcia kredytu lub pożyczki, zawarcia umowy z firmą telekomunikacyjną, wynajmu samochodu i jego kradzieży, założenia firmy na skradzione dane itp. Potencjalne zagrożenie stanowią również wycieki z baz różnych instytucji, wyrzucone dokumenty z danymi klientów.

Co zrobić, jeśli padło się ofiarą przestępstwa?

Jeśli utraciliśmy dokumenty tożsamości, to ważna jest jak najszybsza reakcja. W pierwszej kolejności konieczne jest zastrzeżenie utraconych dokumentów w międzybankowym Systemie Dokumenty Zastrzeżone – można to zrobić w banku lub za pośrednictwem BIK. Kolejnym krokiem powinno być zawiadomienie Policji (jeżeli do utraty doszło na skutek przestępstwa). Warto to zrobić nawet w sytuacji, gdy utraciliśmy dokumenty dawno temu, ale dopiero teraz – z tego artykułu – się Państwo o Systemie DZ dowiedzieli.

Jeśli okazało się, że ktoś na nasze dane (w wyniku np. utraty dokumentów lub wycieku danych w Internecie) wyłudził kredyt lub pożyczkę, po zastrzeżeniu dokumentów i zgłoszeniu sprawy na Policji i tak warto zgłosić się do Biura Informacji Kredytowej.

Na czym polega pomoc BIK dla poszkodowanych?

BIK gwarantuje, że każda osoba, która padła ofiarą wyłudzenia kredytu i ma odpowiednie zaświadczenie z Policji, a zgłosi się do BIK, otrzyma darmowy dostęp do informacji m.in. o tym, w jakich instytucjach finansowych doszło do wyłudzeń, na jaką kwotę opiewają wyłudzone kredyty lub pożyczki oraz czy dany przypadek wyłudzenia jest jedynym, czy doszło do większej liczby nadużyć. Jest to kluczowe dla kolejnych kroków, jakie podejmie pokrzywdzony.

Informacje o wsparciu oferowanym przez BIK poszkodowani w wyniku wyłudzeń kredytów i pożyczek na ich dane znajdą na stronie, https://www.bik.pl/wsparcie  

***

Biuro Informacji Kredytowej jest partnerem programu edukacyjnego Nowoczesne Zarządzanie Biznesem, w module „Zarządzanie ryzykiem finansowym w biznesie i życiu osobistym”.

 

Więcej: www.nzb.pl oraz www.facebook.com/NowoczesneZarzadzanieBiznesem

 

Czy edukacja finansowa jest nam potrzebna? Przecież wiemy skąd biorą się pieniądze, potrafimy korzystać z kart płatniczych, mamy konto w banku i elektroniczny dostęp do niego. Wydaje nam się, że nie jesteśmy szczególne rozrzutni i jakoś wystarcza nam pieniędzy na najważniejsze potrzeby. Czy potrzebujemy wiedzieć coś więcej?

Do roku 2008, większość ludzi, ale także instytucji na całym świecie żyła właśnie w takim przekonaniu. Jednak globalny kryzys gospodarczy, pokazał światu, że oprócz wzmocnienia nadzoru nad rynkami finansowymi, konieczna jest także szeroko rozumiana edukacja finansowa, w której udział będą mieli wszyscy uczestnicy rynku: zarówno instytucje publiczne i finansowe, ale także instytucje pozarządowe i samorządy. Musieliśmy  nauczyć się znaczenia słowa ryzyko i zrozumieć, że nie można zadłużać się bez końca i jednym kredytem spłacać kolejnego…. Ale czy na pewno wszystko już wiemy? Czy kolejne kryzysy nam nie grożą? Czy potrafimy podejmować właściwe decyzje finansowe i odpowiedzialnie planować swoją przyszłość? Czy odpowiednio zabezpieczamy swoje pieniądze? Czy posiadamy odpowiednią odporność?

Nowe wyzwania

Kryzysy mają to do siebie, że powracają, choć nie zawsze w tej samej formie. Jednak nie tylko one są wyzwaniem. Codziennie podejmujemy istotne decyzje finansowe, choć nie zawsze jesteśmy tego świadomi. Podpisujemy np. umowę z firmą telekomunikacyjną na wysoki abonament, bo akurat jest promocja na najnowszy model smartfona, nie zawsze zastanawiając się, że będzie on obciążał nasz domowy budżet w długiej perspektywie. Inwestujemy pieniądze w fundusz, który obiecuje 10-procentowy zwrot z inwestycji. Czy w sytuacji, gdy w banku oprocentowanie rachunków jest praktycznie zerowe nie powinna zapalić nam się czerwona lampka? Nie myślimy o oszczędzaniu na emeryturę, pomimo, że ciągłe zmiany w systemie emerytalnym oraz niekorzystna demografia nie dają nam szans nie tylko na emeryturę pod palmami, ale w skrajnej sytuacji także pod własnym dachem. Nie zabezpieczamy także odpowiednio swoich kont bankowych wobec rosnącej liczby ataków cybernetycznych, które podczas pandemii, wyjątkowo nabrały na sile.

Pandemia COVID-19 pokazała nam ponadto, jak kruche są podstawy naszej pewności finansowej. Wiele małych firm musiało zamknąć swoją działalność, wiele osób straciło pracę,  a wiele instytucji stało się celem ataków hakerskich, ponieważ przestępcy wykorzystują każdy kryzys, aby żerować na naszej chęci znalezienia łatwych odpowiedzi na trudne pytania, na naszym braku obycia z technologiami cyfrowymi, a także zmęczeniu i stresie.

Czy Polacy znają się na finansach?

Jak wynika z badania Poziom wiedzy finansowej Polaków 2021, przeprowadzonego w marcu br. na zlecenie Warszawskiego Instytutu Bankowości (WIB) i Fundacji GPW, w porównaniu do 2020 r., nieznacznie spadł odsetek osób oceniających swoją wiedzę finansową jako „raczej małą” lub „bardzo małą”. Niestety, wzrósł za to poziom negatywnej samooceny w tym obszarze wśród młodych Polaków. Jednocześnie, 3 na 4 Polaków oczekuje zdecydowanie przewodniej roli szkoły i nauczycieli w przekazywaniu wiedzy ekonomicznej. Blisko połowa z badanych wskazuje na konieczność wspierania tego procesu ze strony rodziców, mediów, pracowników sektora finansowego i instytucji państwowych. Ostatni rok intensywniejszej aktywności w cyberprzestrzeni umocnił także czołową pozycję wiedzy z obszaru cyberbezpieczeństwa jako tej, która zdaniem Polaków wymaga największego uzupełnienia. Więcej: https://bde.wib.org.pl/polacy-zaczynaja-coraz-uwazniej-czytac-umowy-przed-podpisaniem-i-chca-wiedziec-wiecej-o-inwestowaniu/

Jak wygląda dzisiejsza edukacja finansowa

Edukacja finansowa, rozumiana też szerzej jako edukacja ekonomiczna, cybernetyczna i z zakresu przedsiębiorczości jest nam dziś potrzebna jak nigdy dotąd. Wciąż nie ma wyczekiwanej Narodowej Strategii Edukacji Finansowej, do stworzenia której Polska zobowiązała się jako członek Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) w 2012 roku, jednak różnego rodzaju instytucje realizują działania edukacyjne na własną rękę. Znaczną rolę odgrywa tu sektor finansowy, który w Polsce jest inicjatorem największych programów edukacyjnych i przy wsparciu wielu organizacji, ale także samorządów realizuje od kilku lat projekty, które docierają w każdy niemal zakątek Polski.

W ciągu ostatniego roku większość Polaków zdecydowaną część swojego życia musiała przenieść do sieci. Praca zdalna, bankowość i zakupy online czy edukacja na odległość stały się naszą codziennością. W parze z tak dużą i zróżnicowaną aktywnością muszą iść odpowiednia świadomość i edukacja cyfrowa – swoista szczepionka na przyszłe kryzysy gospodarcze. Jednocześnie, warto aby w te wszystkie działania edukacyjne – również w obszarze finansów czy zasad funkcjonowania gospodarki – było zaangażowanych jak najwięcej podmiotów i środowisk – zarówno publicznych, prywatnych, jak i pozarządowych. Tylko w ten sposób będziemy w stanie sprostać tym wyzwaniom gospodarczym i cywilizacyjnym, które przed nami w najbliższych latach. Szczególną rolę w tych działaniach odgrywają polskie samorządy, bez zaangażowania których trudno wyobrazić sobie skuteczną edukację w polskich szkołach  – powiedział Prezes Warszawskiego Instytutu Bankowości – Waldemar Zbytek.

Program Bankowcy dla Edukacji, którego inicjatorem jest Związek Banków Polskich, a organizatorem Fundacja Warszawski Instytut Bankowości, który skierowany jest do dzieci, młodzieży, studentów i seniorów, w ciągu 5 lat osiągnął niespotykany na skalę europejską zasięg. Nie udałoby się to bez wsparcia dziesiątek organizacji i instytucji, które rozumiejąc szczególną rolę edukacji finansowej z punktu widzenia jednostki, ale także ogółu społeczeństwa i interesu narodowego, wsparły projekt czy to finansowo, czy włączając się podmiotowo w różnego rodzaju przedsięwzięcia. Oprócz blisko 200 instytucji rynku finansowego jest to chociażby ponad 7 tys. szkół i uczelni oraz 400 jednostek samorządu terytorialnego, które dzięki aktywnej współpracy umożliwiły dotarcie z edukacją do młodzieży i studentów, ale także seniorów. Niebagatelną rolę odgrywają media, także samorządowe, w których ukazało się blisko 5 tys. publikacji, z czego ponad 1500 trafiło do społeczności lokalnych za pośrednictwem stron urzędów, bibliotek, centrów kultury czy gazetek gminnych. W ciągu 5 lat ponad 1000 wolontariuszy przeszkoliło 2 miliony uczniów, studentów i seniorów oraz 17 tys. nauczycieli, przeprowadzając 81 tysięcy lekcji i wykładów. Z okazji 5-lecia Programu Bankowcy dla Edukacji, podczas Kongresu Edukacji Finansowej i Przedsiębiorczości, przyznane zostały wyróżnienia dla najbardziej aktywnych i zaangażowanych instytucji, wolontariuszy, pracowników naukowych oraz samorządów. Program realizowany jest dzięki dużemu wsparciu parterów generalnych jakimi są Biuro Informacji Kredytowej i Krajowa Izba Rozliczeniowa. Szczególne podziękowania chcielibyśmy skierować na ręce Pana Burmistrza Dariusza Zielińskiego, za wspieranie wspólnych działań edukacyjnych na terenie Miasta i Gminy Barlinek, gdyż najważniejsze jest edukowanie lokalnie, blisko ludzi.

Czy to dużo? Na pewno tak. Jednak wciąż wiele jest do zrobienia. Edukację musimy traktować jako proces, w którym uczestniczymy na przestrzeni całego naszego życia, ponieważ świat wokół nas nieustannie się zmienia i musimy dostosowywać się do nowych warunków oraz stawiać czoła nowym wyzwaniom i radzić sobie z zagrożeniami. A odpowiednia wiedza ekonomiczna i postawa przedsiębiorcza to przyszły rozwój i bezpieczeństwo finansowe nie tylko obywatela i budżetu Państwa ale również stabilność finansowa dla polskich samorządów, zaspokajających podstawowe potrzeby każdego z nas.

I nikt nie powinien zadawać już pytania: „Czy edukacja finansowa jest potrzebna?”

*

Relacja z tegorocznego Kongresu, podczas którego szeroko omawiane były kwestie związane z edukacją finansową dostępna jest na stronie: www.kef.edu.pl 

 

Program sektorowy „Bankowcy dla Edukacji” to jeden z największych programów edukacji finansowej w Europie. Jest on realizowany od 2016 r. z inicjatywy Związku Banków Polskich przez Warszawski Instytut Bankowości. Jego celem jest edukowanie uczniów, studentów i seniorów w zakresie podstaw praktycznej wiedzy dotyczącej ekonomii, finansów, bankowości, przedsiębiorczości, cyberbezpieczeństwa i obrotu bezgotówkowego.

Dowiedz się więcej na www.bde.wib.org.pl

Kiedy odkładamy pieniądze do skarbonki, albo trzymamy je na lokacie bankowej to mówimy o oszczędzaniu. Kiedy kupujemy złoto, akcje lub mieszkanie pod wynajem to jesteśmy skłonni uznać takie działanie za inwestowanie. W obu sytuacjach zależy nam na bezpieczeństwie zgromadzonego kapitału, ale w przypadku inwestowania myślimy także o jego pomnożeniu przy założeniu jakiegoś poziomu ryzyka.

Aby osiągnąć nasz cel najlepiej jest rozkładać ryzyko w odpowiednich proporcjach pomiędzy bardzo bezpieczne formy oszczędzania, a bardziej ryzykowne sposoby inwestowania, które mogą przynieść duże zyski, ale także i straty.

Powszechnie uważa się, że państwo nie może zbankrutować. Dlatego też za bardzo bezpieczny sposób oszczędzania, albo też inwestowania z bardzo małym marginesem ryzyka uznaje się zakup obligacji skarbu państwa. Za podobnie bezpieczne uważa się lokaty bankowe. Wynika to z faktu, że banki są objęte nadzorem Komisji Nadzoru Finansowego, a nasze wkłady w bankach chroni Bankowy Fundusz Gwarancyjny.

Za inną bezpieczną lokatę kapitału, tym razem niezależną od sytuacji finansowej państwa uważa się nieruchomości, grunty i postawione na nich budynki. Kolejnym powszechnie uznawanym za bezpieczny sposobem inwestowania jest kupowanie złota. Zakup tego kruszcu przez tysiące lat służył do przechowywania zasobów finansowych szeregu pokoleń ludzi.

Pieniądze można drukować, obligacje można emitować, natomiast podaż gruntów czy złota jest ograniczona. Dzięki temu ziemia i złoto zawsze mają większą lub mniejszą wartość w przeciwieństwie do pieniądza krajowego czy obligacji rządowych, które w ekstremalnych sytuacjach takich jak wojna, światowy kryzys finansowy mogą okazać się bezwartościowe.

Nie zakładając jednak najczarniejszych scenariuszy i patrząc na historię państw wysokorozwiniętych takich jak Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, Francja, czy kraje skandynawskie należy przyjąć, że lokowanie pieniędzy w obligacjach rządowych i w bankach jest bardzo bezpieczne. Jednak taka inwestycja przynosi mały zysk, a w sytuacji kiedy stopy procentowe są na rekordowo niskim poziomie tego zysku może w ogóle nie być.

Na szczęście są także inne sposoby inwestowania, które mogą przynieść większe zyski, ale mogą też narazić nas na stratę. Te inne najbardziej popularne sposoby inwestowania to zakup akcji, obligacji firm lub obligacji innych instytucji, a także inwestowanie poprzez fundusze inwestycyjne. Im wyższe ryzyko tym z reguły możliwy wyższy zysk lub wyższa strata.

Regularnie inwestuj swoje nadwyżki finansowe

Jeśli mówimy o mądrym i bezpiecznym inwestowaniu to powinniśmy przyjąć założenie, że nie inwestujemy za pożyczone pieniądze. Najlepiej jest zacząć oszczędzać i inwestować jak najwcześniej. Im dłuższy horyzont czasowy tym lepsze będą nasze wyniki. Warto też przyjąć zasadę, że regularnie przeznaczamy określoną kwotę na nasze inwestycje. Decydując się na taki krok powinniśmy też mieć pewność, że nie zdarzy się sytuacja, która nagle zmusi nas do wycofania się z inwestycji – co może grozić poniesieniem straty. Może bowiem się zdarzyć, że nasza decyzja o wycofaniu się z danej inwestycji (waluty, nieruchomości, akcje) przypadnie na moment, kiedy dane dobro będzie miało niższą cenę, niż ta z momentu zakupu.

Stwórz poduszkę finansową na czarną godzinę

I to jest pierwszy powód do dywersyfikowania, czyli rozkładania ryzyka. Powinniśmy od samego początku procesu inwestowania część naszych środków bezpiecznie, lokować w obligacjach skarbowych czy na kontach bankowych, a część bardziej ryzykownie w akcjach, funduszach inwestycyjnych, ewentualnie w złocie czy, jeśli nas na to stać, w nieruchomościach.

Część bezpieczna naszego portfela powinna być naszą poduszką finansową na wypadek zaistnienia nagłych wydatków. Każdy sam dla siebie musi określić wielkość tej poduszki. Zakładając jednak, że nie będzie takiej potrzeby wydatkowej, to przyjmuje się zasadę, że osoby młode więcej inwestują w bardziej ryzykowne instrumenty (akcje, fundusze inwestycyjne), a mniej w bezpieczne.

I odwrotnie, czym jesteśmy starsi, tym więcej w naszym portfelu obligacji rządowych i lokat bankowych. Z wiekiem powinno nam coraz bardziej zależeć na ochronie zgromadzonego kapitału, a coraz mniej na niepewnych zyskach, które mogą zamienić się w nieoczekiwaną stratę. Osoby starsze zbliżają się do wieku, kiedy zaczną korzystać ze zgromadzonego kapitału i nie będą już miały czasu na to, aby czekać na odwrócenie trendów giełdowych czy na poprawę koniunktury.

Na początek stwórz sobie techniczne możliwości inwestowania

Jak zacząć? Na początek warto otworzyć konto w biurze maklerskim. Najlepiej w biurze maklerskim w ramach Indywidualnego Konta Emerytalnego.

Dlaczego konto maklerskie IKE? Bo każda sprzedaż zgromadzonych na tym koncie maklerskim walorów, akcji czy obligacji jest zwolniona z podatku od zysków kapitałowych w wysokości 19 procent (tzw. podatek Belki) pod warunkiem, że nie wypłacimy pieniędzy z konta IKE przed ukończeniem 60 roku życia. Na zwykłym koncie maklerskim każdy zysk ze sprzedaży akcji czy obligacji jest opodatkowany bez względu na to czy wypłacimy pieniądze z konta, czy nie.

Akcje i obligacje skarbowe tylko w biurze maklerskim PKO BP

Jeśli chcemy rozkładać ryzyko pomiędzy bezpieczne obligacje skarbowe a ryzykowne akcje powinniśmy zdecydować się na konto maklerskie IKE w PKO BP. Jest to jedyne biuro maklerskie, w którym możemy także kupić obligacje skarbu państwa. W innych bankach czy biurach maklerskich nie jest to możliwe.

Na tym koncie maklerskim możemy właśnie realizować w pełni zasadę bezpiecznego inwestowania i rozkładania ryzyka pomiędzy bezpieczne obligacje skarbowe, a mniej bezpieczne obligacje korporacyjne czy najbardziej ryzykowne, ale dające potencjalne największe zyski, akcje. Z biegiem lat możemy zmniejszać swoje zaangażowanie w akcje i zwiększać w obligacje, nie płacąc przy tym podatku Belki przy sprzedaży papierów wartościowych.

Przy inwestowaniu w akcje także należy przestrzegać zasady nie wkładania jajek do jednego koszyka. Czyli należy rozkładać ryzyko pomiędzy akcje różnych spółek, z różnych branż. Część spółek powinna wypłacać dywidendy, a część powinna być kupowana przez nas z myślą o wzroście ich wartości. Przykładem takich spółek są firmy technologiczne czy spółki z branży finansowej. Kurs akcji niektórych z nich w ciągu kilku lat wzrósł o kilkaset procent. Inne niestety zniknęły z giełdy przynosząc straty inwestorom.

Ulga podatkowa w IKE jest dla tych, którzy rocznie inwestują nie więcej niż ustalony dopuszczalny limit. W 2020 roku wynosi on 15 681 złotych. Jeśli ktoś chce inwestować więcej to niestety będzie płacił podatek Belki. Może także pomyśleć o funduszach inwestycyjnych, które w jego imieniu pomnażają kapitał. Ale tu należy liczyć się z opłatami za zarządzanie. Korzyścią jednak może być kolejne rozłożenie ryzyka, bo możemy wybrać fundusz inwestycyjny, który będzie lokował nasze środki na innych rynkach. W ten sposób nasze ryzyko inwestycyjne rozłożymy pomiędzy rynek polski i rynki innych krajów jak na przykład rynek chiński, amerykański czy niemiecki.

Program sektorowy „Bankowcy dla Edukacji” to jeden z największych programów edukacji finansowej w Europie. Jest on realizowany od 2016 r. z inicjatywy Związku Banków Polskich przez Warszawski Instytut Bankowości. Jego celem jest edukowanie uczniów, studentów i seniorów w zakresie podstaw praktycznej wiedzy dotyczącej ekonomii, finansów, bankowości, przedsiębiorczości, cyberbezpieczeństwa i obrotu bezgotówkowego.

Dowiedz się więcej na www.bde.wib.org.pl

logo Bankowcy dla Edukacji

Zabawna fota z wakacji, to może być niezły sztos na Facebooku albo Instagramie i sporo lajków od znajomych, jednak po latach może wpłynąć na to czy dostaniemy wymarzaną pracę. Rekruterzy i działy HR coraz częściej przeglądają nie tylko CV i listy osób aplikujących o pracę, ale także ich profile w mediach społecznościowych.

„Jak cię widzą, tak cię piszą” - mówi stare przysłowie. Rekruterzy, zanim zdecydują o tym czy kogoś zatrudnią w firmie, lubią sprawdzić jak przedstawia się w sieci dany kandydat. I wtedy zdjęcie wrzucone do mediów społecznościowych, które miało być wygłupem zrozumiałym dla kolegów - może przysporzyć nam kłopotów. I nie jest ważne, że to fota sprzed lat. Ona może stanowić podstawę do wyrobienia sobie przez decydentów zdania o danej osobie. A po latach, fotka w głupawej pozie, może nieść zupełnie inny kontekst niż planowaliśmy kiedy ją robiliśmy.

Podobno „nie szata zdobi człowieka” - ale jej brak na zdjęciach może również być przyczyną kłopotów w pracy. Znane są przypadki, kiedy uznano że zbyt skąpa odzież na zdjęciach wrzuconych do sieci byłą przyczyną skarg na pracownika i w konsekwencji jego zwolnienia z firmy. Koncerny wolą też nie zatrudniać, zwłaszcza na eksponowane stanowiska, osób, które wrzucały do sieci na przykład zbyt odważne zdjęcia, ponieważ może to wpłynąć na to jak koncern będzie postrzegany przed klientów lub kontrahentów.

Warto również uważać na to co się pisze. Bo zwykle komentarze w sieci szkodzą nie tylko autorowi, ale i firmie z nim kojarzonej. Boleśnie przekonała się o tym na przykład Justine Sacco, była już dyrektor marketingu w jednym z globalnych koncernów. Wsiadając do samolotu, którym miała polecieć na długo oczekiwane wakacje w RPA napisała na Twitterze: - „Lecę do Afryki. Mam nadzieje, że nie złapię AIDS. Żartowałam. Jestem biała!”. Wyjątkowo głupi wpis spowodował, że internauci wściekli się nie tylko na nią, ale i na koncern w którym pracowała. Firma natychmiast zaczęła być postrzegana przez pryzmat rasistowskiego wybryku pracownicy. Żeby zażegnać sytuację kryzysową marki reakcja władz firmy musiała błyskawiczna, koncern po prostu odciął się od bohaterki skandalu. Kiedy, tuż po wylądowaniu maszyny na lotnisku w Kapsztadzie, Sacco włączyła komórkę dowiedziała się, że może sobie przedłużyć urlop o ile chce, bo nie musi już wracać do pracy, ponieważ została zwolniona w trybie natychmiastowym.

Jeśli prowadzimy konta w mediach społecznościowych bardzo uważajmy co piszemy i jakie zdjęcia wrzucamy (choć po latach coś co kiedyś wydawało się niewinne może nabrać innego znaczenia i nam zaszkodzić) albo lepiej nie udostępniajmy publicznie naszych fotek i przemyśleń. I trzeba naprawdę uważać, bo nawet ustawienie prywatności tak żeby treści były dostępne tylko dla znajomych nie zawsze zapewnia bezpieczeństwo. Bywają ludzie, którzy na przykład po jakimś konflikcie z nami (albo tylko z czystej zawiści) mogą wynieść kompromitujące nas informacje na zewnątrz. Dlatego najlepiej do sieci wrzucać tylko takie treści, które można z czystym sumieniem pokazać rodzicom. To najlepszy sposób na „autocenzurę”.

Program sektorowy „Bankowcy dla Edukacji” to jeden z największych programów edukacji finansowej w Europie. Jest on realizowany od 2016 r. z inicjatywy Związku Banków Polskich przez Warszawski Instytut Bankowości. Jego celem jest edukowanie uczniów, studentów i seniorów w zakresie podstaw praktycznej wiedzy dotyczącej ekonomii, finansów, bankowości, przedsiębiorczości, cyberbezpieczeństwa i obrotu bezgotówkowego.

Zapraszamy na stronę www.bde.wib.org.pl

logo Bankowcy dla Edukacji